Uciążliwa chemioterapia
go
wyniszczała, ale nie odebrała mu pogody ducha i poczucia humoru.
Sporadycznie wychodził z domu, ale doskonale wiedział jaki jest wynik
meczu, albo co się dzieje na świecie i w szkole.
Dzielnie stawiał czoła ciekawskim spojrzeniom na ulicy. Nie rozumiał dlaczego wywołuje taką sensację, przecież nie miał tylko nogi.
To Mikołaj pokazywał nam, że należy stawiać czoło przeciwnościom losu z uśmiechem na twarzy, że każdą słabość można zmienić w siłę, że uśmiech, pogoda ducha i optymizm są ważniejsze niż noga, włosy, czy piątki w szkole. Czerpał radość z życia tyle ile mógł, ale ostrożnie, aby nie zaburzyć procesu leczenia.
Gdy pojawiła się możliwość bardzo kosztownego leczenia zagranicą, okazało się, że Mikołaj ma dziesiątki a nawet setki przyjaciół. Wieść o potrzebnej pomocy dla Mikołaja rozeszła się szerokim echem po warszawskich szkołach jak również po całej Polsce. Zorganizowano różnego rodzaju akcje społeczne w szkołach, kościołach, klubach sportowych.
Akcje te były dla Mikołaja i jego najbliższych nie tylko wsparciem finansowym, ale również psychicznym- mieli poczucie że nie zostali z tym problemem sami.
Udało się uzbierać na pierwsze miesiące leczenia. Z różnych względów Mikołaj musiał jeszcze pozostać w Polsce.
Gdy żaden z lekarzy w kraju nie dawał szans na wyleczenie, Mikołaj swoją postawą pokazywał, że będzie walczył do końca. Skończy gimnazjum, pójdzie do liceum, zacznie wreszcie jeździć na rowerze.
Rozpoczął terapię pod okiem lekarzy w Bolonii i nie dopuszczał myśli, że może się nie udać. Wierzył że pokona chorobę i zacznie normalne życie nastolatka.
Mikołaj został podopiecznym Domowego Hospicjum Dziecięcego "Promyczek". Tam miał swoją "osobistą" pielęgniarkę, lekarzy. Prawdziwą pomoc.
Pomimo heroicznej walki Mikołaj odszedł od nas 2 maja w wieku 15 lat.
Ale nie odszedł od nas zupełnie. W każdym, kto Go spotkał, jest cząstka Mikusia- pogodnego chłopca, przystojnego gimnazjalisty, zdolnego muzyka, fajnego kumpla, godnego zaufania przyjaciela, kochanego Syna i Brata.
Możemy śmiało powiedzieć, że chociaż nie był nauczycielem, to wiele nas nauczył....